graf. Michalina Bończa-Tomaszewska |
Za chwilę Święta. Po siedmiu dniach
Sylwester. Później karnawał. Najpierw „MUSIMY” się przygotować i postresować, a
potem „MUSIMY” się najeść, odpocząć i poddać zbiorowemu świątecznemu
hedonizmowi. W zasadzie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo w cykl życia zawsze
były wpisane okresy ucztowania, wypoczynku oraz przeciwstawne: pracy i postu. Problem
pojawia się wtedy, gdy tak skrajne okresy zaczynają się przenikać powodując
huśtawkę nastrojów i niejasność celów.
Świąteczne dni (i noce) naprawdę
mogą być wypełnione dobrymi chwilami. Bez nerwów, bez moralnego kaca
nieprzestrzegania żywieniowych i treningowych reguł. Zresztą, zasada 10% jest
jedną z naszych ulubionych (wszystkie zasady poznasz tutaj).
Odstępstwa dają pewną czasową przyjemność i może to być zdrowe, normalne.
Gorzej, gdy stają się głównym motywem postępowania mającym koić ból istnienia,
nieść ulgę w doczesności, dawać ułudę, zapomnienie, odrywać od niezałatwionych
spraw i bolesnych relacji.
TO NIE
CZŁOWIEK MA SIĘ PODDAĆ ROKOSZY, ALE ROZKOSZ CZŁOWIEKOWI. NIECH RÓWNIEŻ CHWILOWE
SZCZĘŚCIE PROWADZI NAS DO CELÓW.
Nie zawsze i wszędzie możemy „mieć ciastko
i jeść ciastko”. Nie jest możliwym posiadanie najlepszego zdrowia,
zgrabnej sylwetki i super sprawności, jeśli więcej dni spędzamy na ‘wakacjach’ niż
w ‘pracy’. Czasami chwilowe szczęście ‘tu i teraz’ lepiej odłożyć na później,
bo poprowadzi do jeszcze
większej radości w przyszłości.
Wszystko jest kwestią odpowiedniej
miary, samoświadomości i pozytywnego podejścia - czego Wam i sobie życzymy
zanim wgryziemy się w makowiec idealny i posmakujemy najlepszego trunku.
Dla tych, którzy zastanawiają się,
jak znaleźć radość w świętowaniu albo nadal szukają odpowiednich dla siebie
świątecznych strategii polecamy poniższe artykuły:
ze
świątecznymi pozdrowieniami
załoga
SZTUKI ŻYWIENIA
A jakie są Wasze ulubione
„świąteczne strategie”?
Komentarze
Prześlij komentarz