![]() |
kolaż: Michalina Bończa-Tomaszewska |
Miłośnicy
naturalnej żywności mają rozterki związane z przyjmowaniem suplementów,
uważając, że dobre odżywianie nie wymaga wsparcia. Prawda czy mit?
To, co jemy zawsze
jest podstawą, nawet jeśli przyjmujemy suplementy. Nie ma jednej pigułki, w
której byśmy zmieścili wszystkie potrzebne składniki. Jak najbardziej rozumiem
tego typu rozterki. Sam mam idealistyczną wizję świata, w którym człowiek żyje w
harmonii z naturą i otrzymuje od niej wszystko, czego mu potrzeba. Ale żeby
żywienie i ewentualna suplementacja przyniosły konkretne rezultaty, musimy
określić swoje potrzeby oraz możliwości ich zaspokojenia.
Pierwszym krokiem
będzie dowiedzenie się, co dokładnie rozumiemy przez naturalną dietę i czy to,
co dana osoba je,
faktycznie zapewnia jej wszystkie składniki w optymalnych ilościach. W praktyce
okazuje się, że takich przypadków jest niewiele. W teorii można ułożyć
jadłospis, który zniwelowałby potrzebę suplementacji. W praktyce jest z tym
trudniej. A to, że nie pozyskujemy optymalnej ilości składników odżywczych z
żywności jest spowodowane wieloma czynnikami, między innymi:
· stylem
życia – część osób ma więcej czasu na zakup dobrej jakości
pożywienia i na przygotowywanie posiłków;
· aktualnym
stanem zdrowia – niektóre osoby od urodzenia nie miały
problemów zdrowotnych czy kontuzji, inni mają za sobą szereg takich
doświadczeń;
· wyborem
celów – ktoś pragnie utrzymać rezultaty, inny zmienić
kompozycję ciała, na przykład zmniejszyć wagę, poziom tkanki tłuszczowej, albo
działać tak, żeby móc intensywnie i dużo trenować;
· zmianami
środowiskowymi – ograniczony dostęp do żywności bogatej w
składniki odżywcze (ilość witamin, a zwłaszcza minerałów zmniejszyła się o
10-50% w przeciągu ostatnich 50 lat);
· indywidualnymi
upodobaniami – jedna osoba może jeść „wszystko”, druga
unika wielu produktów, ze względów smakowych lub etycznych albo na podstawie
wyniesionych z domu rodzinnego przyzwyczajeń, a po części także z powodów
genetycznych uwarunkowań.
Między innymi, z
wymienionych powodów suplementacja
może przynieść korzyści, nawet jeśli jemy dużo nieprzetworzonej żywności. Poza
tym przyjmowanie suplementów nie musi być traktowane zerojedynkowo, typu „Biorę
albo unikam”. Dla przykładu, jeśli ktoś stosuje
się do nawyków na 90%, a nie jest w okresie generującym większe
zapotrzebowanie na składniki, to suplementacja może być wybiórcza, rzadsza lub
bardziej skromna. Z drugiej strony – spójrzmy na magnez. Jeśli regularnie ćwiczysz
i pocisz się, to trzeba go dostarczyć więcej. Jesz w takiej sytuacji więcej zielonych
warzyw, orzechów, nasion, pijesz
wodę wysokozmineralizowaną? Nie. Masz objawy niedoboru, na przykład
trudności z relaksacją i snem? Tak. W takiej sytuacji suplementacja magnezu przyniesie
korzyści i to stosunkowo szybko.
Dodałbym też, że to,
co opisuję dotyczy głównie uzupełnienia składników, które trudno jest nam
dostarczyć z pożywienia w optymalnych ilościach. Istnieje też oddzielna kategoria
suplementacji, która ma pomóc, np. pokonać chorobę albo zmniejszyć jej
objawy, przyspieszyć leczenie infekcji czy kontuzji, dodatkowo wesprzeć
regenerację. A w takich sytuacjach konkretne pozytywne efekty trudno osiągnąć
tylko zdrowo się żywiąc, potrzeba dodatkowych składników, korzystając z
pozytywnych „zdobyczy” XX i XXI wieku.
![]() |
fot. Michalina Bończa-Tomaszewska |
(…)
KADRĄ ZAJMUJĄ SIĘ JUŻ PROFESJONALNI TRENERZY I FIZJOTERAPEUCI, MOŻE
CZAS NA SPECÓW OD ŻYWIENIA?
Możliwe, że to powoli
ewoluuje w tę stronę. Wydaje mi się, że nie jest sztuką zebrać różnych specjalistów,
ale zintegrować ich działania w sprawny system. Powinni go współtworzyć ludzie
z pasją i długoterminową wizją, umiejący realizować pojedyncze cele i
odczytywać je w kontekście całej sytuacji zawodnika. Wspólne zrozumienie, indywidualne
podejście do każdej osoby z kadry i wybór priorytetu na dany czas – może to
jest klucz do sukcesu? Możliwe, że sprawy potoczą się w tę stronę i pomogą wspinaniu
wznieść się na kolejny poziom. Niedaleka przyszłość pokaże.
(…)
CZY OBECNIE PROBLEMEM NIE JEST DOSTARCZANIE ZBYT DUŻEJ ILOŚCI ENERGII
W POŻYWIENIU? CZY MAMY SZANSĘ TO SPALIĆ?
To złożony aspekt.
Patrząc z perspektywy populacji większości krajów zachodnich – tak, dostarczamy
za dużą ilość kalorii w stosunku do zapotrzebowania. Dzieje się tak głównie poprzez
spożywanie przetworzonej żywności, bogatej w cukry/skrobię, tłuszcz i sól, co
działa uzależniająco i trudno kontrolować porcje.
Dodatkowo nadal pokutuje
przekonanie o konieczności spożywania 5 posiłków dziennie – niektórym może to
pomagać, ale innym wręcz odwrotnie. Wiesz, że pomimo nadmiaru kalorii,
problemem są liczne niedobory witamin i minerałów, nawet w grupie zdrowo
odżywiających się osób? Choć bilans kaloryczny odgrywa rolę, to z praktycznego
punktu widzenia ważniejsza jest jakość. Naturalna, nieprzetworzona – albo
przetworzona tradycyjnymi metodami, z drobnymi wyjątkami – żywność przede
wszystkim dostarcza więcej
esencjonalnych składników, a przy tym mniej, lub tyle samo, energii.
![]() |
fot. Michalina Bończa-Tomaszewska |
(…)
CZY DOSTRZEGASZ ZNACZENIE GŁODÓWKI W FILOZOFII ŻYWIENIA?
Nie przepadam za tym
określeniem, które kojarzy się z czasem wojen i kataklizmów, czego obecnie nie
doświadczamy. Wskazałbym raczej na słowo post,
czyli dobrowolne powstrzymywanie się od jedzenia albo od wybranych pokarmów. Posty
mają wielowiekową tradycję w wielu kulturach, podłoże religijne i filozoficzne.
Od początku istnienia człowieka było normalne, że nie jadło się przez parę dni,
do momentu, kiedy udało się coś upolować, złowić, zerwać, zebrać plony albo zakończyć
jakiś etap wędrówki.
Współcześnie mamy
dużo dobrze przeprowadzonych badań, w tym klinicznych, pokazujących korzyści ze
świadomego postu.
Chodzi tu o pozytywny wpływ na ekspresję genów, funkcje kognitywne, długość życia.
Wiadomo też, w jakich sytuacjach nie są one wskazane oraz można dowiedzieć się,
który z wariantów postu będzie odpowiedni.
W mojej praktyce post
jest jednym z narzędzi, którego zastosowanie może pomóc zgubić zbędne kilogramy
i poprawić zdrowie. Jednak niezbyt często stosuję tę strategię i tylko w
przypadku osób na odpowiednim, czyli zaawansowanym poziomie żywieniowym,
najczęściej dopiero po opanowaniu nawyków
Sztuki Żywienia. Gdyby pominąć te elementy i od razu zastosować posty,
ryzykujemy brak długoterminowych rezultatów, powrót do poprzedniej formy albo
jeszcze jej pogorszenie. Więc post jest opcją, ale tylko do indywidualnego
zastosowania – podobnie jak nie u wszystkich wspinaczy zasadne będzie
zastosowanie treningu biegowego pod górę czy kampusa.
(…)
Te i inne (równie
ciekawe) pytania zadał mi Andrzej Mirek. Wywiad ukazał się w majowym wydaniu magazynu GÓRY (nr 267), dostępnym
online, a wkrótce będzie można
przeczytać również wersję drukowaną. Serdecznie
zapraszam do lektury i dzielenia się wrażeniami.
----------------------------------------------------------------
Masz chwilę? Będzie mi miło, jeśli
pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:
·
Zostaw
proszę komentarz. Dla Ciebie to
moment, a dla mnie istotna wskazówka.
·
Podziel
się tekstem ze znajomym.
----------------------------------------------------------------
Nie jest to książka oferująca gotowe rozwiązania i
narzucająca, co koniecznie masz jeść – lub przeciwnie: zabraniająca czego
ci jeść nie wolno. Raczej, wskazuje kierunki, podpowiada, na co warto zwrócić
uwagę, a przy tym czyni to w sposób całościowy, zahaczając o psychodietetykę,
teorię treningu, psychologię motywacji. Każde z zagadnień jest potraktowane –
nomen omen – esencjonalne. Największą wartość dopatruję w próbie holistycznego
spojrzenia na kwestie żywienia, które nie mogą być oderwane od kwestii innych
kategorii naszych zachowań i procesów zachodzących w psychice. Zaletą „Esencji”
jest też przystępność języka, jakim została napisana. - DR HAB. KRZYSZTOF
SAS-NOWOSIELSKI, PROF. AWF KATOWICE
Jestem bardzo pozytywnie rozczarowana. Sięgając po lekturę "Esencji Sztuki Żywienia" i znając Marcina jako
profesjonalnego specjalistę, który zanim cokolwiek powie, zweryfikuje to
najpierw solidną porcją literatury, badań i wniosków - spodziewałam się raczej
naukowego wywodu na poziomie rozprawy doktorskiej, która do lektury
przeciętnego "zjadacza chleba" wniesie niewiele, a wręcz pogłębi jego
zagubienie w żywieniowej dżungli. Nic bardziej mylnego! "Esencja Sztuki
Żywienia" to zbiór praktycznych wskazówek i zaleceń. Polecam
za: rzetelność – zwięzłość – racjonalizm – praktycyzm – wsparcie i
motywację! - MARTA
MICHALAK-TOMASIK, DIETETYK DFMedica
"Esencja Sztuki Żywienia" jest książką bardzo
edukacyjną. Opiera się na 10 nawykach, dołączonych w postaci pięknego plakatu.
Wszystko kręci się wokół nawyków, a każdy kolejny punkt jest szczegółowo
omówiony w książce. Marcin bardzo fajnie zachęca do wprowadzania zmian tak, aby
zostawić sobie odpowiedni czas na adaptację do kolejnych kroków. Osobiście
jestem bardzo wdzięczny za lekturę, ponieważ nawet ja, który ma świra na
punkcie zdrowego odżywiania i prowadzenia się, znalazłem ogrom
interesującej wiedzy i jestem pewien, że każdy, kto chce chociaż
zbliżyć się do granic swoich możliwości, powinien sięgnąć po „Esencję Sztuki
Żywienia” - OSKAR WRÓBEL, SHOWTIME
MOUNTAINS
Komentarze
Prześlij komentarz