Podróże to trudne momenty, jeśli chodzi o zachowanie
nawyków żywieniowych i treningowych. Nagle zostajemy wytrąceni z rutyny, z
pewnej homeostazy, którą wypracowaliśmy „na lądzie”. Inna lokalizacja, inne
jedzenie, utrudniony dostęp do produktów, które służą naszym celom. Czasem
dochodzi do tego zmiana czasu (jet lag) i problemy ze snem, intensywna praca.
Jednym słowem, na wyjeździe jest czemu stawić czoło!
Dlatego w SZTUCE ŻYWIENIA, jeśli zachodzi taka
potrzeba, omawiamy strategie wyjazdowe.
Jest to szczególnie ważne przy współpracy z osobami, w których styl życia
wkomponowane są częste wyjazdy. Jakie strategie się sprawdzają? Między innymi:
- Wcześniejsza nauka nawyków i strategii „na lądzie” tak by na wyjeździe było już łatwiej.
- Sporządzenie listy produktów, które są / będą szybko i łatwo dostępne, takie, które można zjeść w podróży i/lub łatwo kupić.
- Decyzja, co jeść (jeśli w ogóle) przed, w trakcie i po podróży (np. po długim locie).
- Wybór odpowiedniego noclegu, np. z dostępem do aneksu kuchennego. Ważna jest też możliwość wyboru w pobliskich restauracjach i sklepach.
- Rozpisanie REALNEGO planu treningowego.
- I inne.
Spotykamy różne osoby, ale szczególne wrażenie zrobił
na mnie przykład Krzysztofa (>>> KLIK <<<), z którym miałem przyjemność współpracować jakiś
czas temu. Krzysiek od początku stawiał sobie wysokie cele (sylwetkowe i
sprawnościowe), a tryb życia związany z wymagającą pracą w międzynarodowej
firmie wcale nie ułatwiał mu zadania. Oto jak opisywał swoją sytuację:
Krzysztof: Mam odpowiedzialną pracę i mimo, że próbuję zarządzać
swoim czasem optymalnie, zdarza się, że muszę zostać na różnych spotkaniach np.
do 20. Nie mam wtedy czasu na regularne żywienie, wychodzę z pracy głodny i
zmęczony, przez co odpuszczam trening, nie ma też ochoty na inne rzeczy – tylko
usiąść, zjeść coś i nie robić nic. Dodatkowo jestem osobą, która potrafi się zmotywować,
jest zdyscyplinowana, ale tylko w krótkim okresie. Na dłuższą metę rutyna mnie
męczy i w momencie kryzysu łatwo rezygnuję z treningu / diety.
Jednak wraz ze spokojną i świadomą nauką nawyków,
która polega na progresywnym wprowadzaniu poszczególnych elementów (podobnie
jak w treningu), podejmowaniu prób i wyciąganiu wniosków, doszliśmy do takiego
momentu, kiedy nawyki działały jak
automat. I wtedy też świetnie przełożyły się na sytuację wyjazdową.
Krzysiek przez kilka miesięcy odbył więcej podróży niż ja przez całe życie, więc
poprosiłem go o radę dla społeczności SZTUKI ŻYWIENIA.
Marcin Bończa-Tomaszewski: Jakie są według Ciebie najważniejsze nawyki
i strategie wyjazdowe? Innym słowy gdyby przyjaciel
był tam, gdzie Ty rok temu, to co byś mu doradził?
Krzysztof: Moim zdaniem kluczem jest wyrobienie nawyków w życiu codziennym (żywność,
plus regularny trening). Wtedy podczas wyjazdów nie trzeba planować specjalnych
strategii, bo po prostu człowiek
podświadomie szuka tego, do czego przywykł. Na początku próbowałem tych
strategii. Jednak teraz, weszło mi w krew, że każdy posiłek zaczynam od wypełnienia
połowy talerza warzywami. Podobnie jest z innymi nawykami (dobieram jedzenie
odpowiednio, wożę suplementy, bidon na wodę, planuję odstępstwa) - w ten sposób
nie ważne, czy jestem w Poznaniu, Warszawie, Bazylei, Szanghaju czy Bangkoku, zawsze
dbam o to, co dla mnie dobre
Jak widać:
W PROSTOCIE SIŁA I ZŁOTY ŚRODEK,
RÓWNIEŻ NA WYJEŹDZIE.
Tej wyjazdowej prostoty życzę Wam przy najbliższych podróżach.
Ahoj!
Znasz kogoś, komu przydadzą się
wskazówki od SZTUKI ŻYWIENIA - będziemy wdzięczni za udostępnienie tego
artykułu.
Chcesz być na bieżąco? Dołącz do
społeczności SZTUKI ŻYWIENIA.
- Zapraszamy na profil SŻ na Facebook’u
- Nowości przypinamy też na Pinterest
Komentarze
Prześlij komentarz