Ktoś mądry
kiedyś powiedział: „Strach
przed robieniem różnych rzeczy nie uchroni nas przed śmiercią, tylko przed
życiem.”
co powinniśmy
wiedzieć:
- Niezależnie jak skuteczna na papierze / w laboratorium jest dana teoria, prawdziwe znaczenie zyskuje w codziennej praktyce.
- Nie potrzebujesz znać teorii, żeby być silniejszy, szybszy i sprawniejszy. Jednak minimalna dawka wiedzy pozwoli Ci ułożyć i kontrolować plan.
- Potrzebujesz zapamiętać tylko trzy litery oraz dodać czwartą, ‘S’ czyli specyfikę swojej dyscypliny.
- Jeśli zawsze uwzględnisz pierwsze ‘S’ (siłę), to niezależnie od obranego celu, nigdy nie popełnisz błędu.
- Szukasz nowego skutecznego planu? Przeskakujesz z jednego na drugi? Co chwilę dodajesz nowy element? Wyznajesz zasadę „Zawsze na maksa”, a nadal nie jesteś zadowolony z efektów? Pamiętaj, zasady treningowe są o tyle dobre, o ile przynoszą oczekiwane rezultaty.
- Sprowadź wszystko do prostych fundamentów. Działaj ekonomicznie: odnajduj takie ćwiczenia i programy, które nie zabiorą za dużo czasu, a będą najefektywniejsze.
co nas
ogranicza?
Nie ma co ukrywać,
towarzyskie wizyty na siłowni, zajęciach aerobiku, crossfit, na ściance
wspinaczkowej, robienie brzuszków, podciąganie na drążku, bieganie - chcemy
tego czy nie - są formą treningu, nawet jeśli nie do końca jesteśmy tego
świadomi lub wstydzimy się przed innymi (albo sobą). E tam, ja nie trenuję -
słyszę odpowiedź od kogoś, kto tłumaczy w ten sposób brak rezultatów. Nie ma
się czego wstydzić. Każdy planowany ruch, który zmierza do jakiegoś celu jest
formą treningu, bez względu na prezentowany poziom sportowy.
Minęła ponad dekada,
od kiedy zacząłem na trenować. Przez lata eksperymentowałem z wieloma
rozwiązaniami i formami aktywności, które, choć na początku wyglądały
obiecująco, w rezultacie okazywały się totalnym nieporozumieniem. Kiedy
zaczynałem swoją podróż, nie miałem dostępu do trenerów, mentorów. Ćwiczyło się
wtedy wedle podpatrzonych czy zasłyszanych schematów, co jak wiadomo, łatwo
kończy się kontuzją, stagnacją, zniechęceniem. Natomiast nieliczni, których te
przykre konsekwencje omijały, stawali się najlepszymi z najlepszych. Ja na
szczęście nie dołączyłem do grona superbohaterów i wylądowałem w tej pierwszej
grupie. Dlaczego piszę „na szczęście”? Z prostego powodu. Każde doświadczenie,
nawet najtrudniejsze, można wykorzystać do osobistego wzrostu. Przekuć na swoją
korzyść według prostej reguły:
„JEŚLI CHCESZ OSIĄGNĄĆ SUKCES,
ZAMIEŃ NEGATYW NA POZYTYW”
Przez lata zdążyłem
przestudiować niezliczoną ilość teorii i metod treningowych. Może poszerzyło to
moje horyzonty, jednak nie wyprostowało ścieżki do celu. Teraz, kiedy jako
trener pomagam innym osiągnąć ich cele poprzez odnajdywanie najsłabszego punktu,
wiem, że tym, co organiczna efektywność
treningu jest nadmiar informacji i
niezrozumienie fundamentów (a te w 99% odpowiadają za sukces..). Kilka
koncepcji przetrwało trzy próby: czasu, skuteczności i praktycznego
zastosowania.
ŻEBY OSIĄGNĄĆ NASZE CELE,
POTRZEBUJEMY
STALE PRACOWAĆ NAD UMIEJĘTNOŚCIĄ
ODNAJDYWANIA TEGO, CO NAS OGRANICZA,
DEFINIOWANIA TEGO, CO STOI
POMIĘDZY NAMI A NASZYMI CELAMI.
Oczywiście nie musimy
robić tego sami, zawsze znajdzie się ktoś gotowy pomóc. Niezależnie, jak to
zrobimy, zniwelowanie ograniczeń zawsze
będzie stymulować progres. Barier
można szukać na wielu polach:
- od nieadekwatnych ćwiczeń
- do ich nadmiaru,
- od braku motywacji,
- poprzez nieokiełzany entuzjazm
- aż po najdrobniejsze detale, których zmiana pozwala przełamać plateau.
Powszechną opinią
jest, że za zmianę kompozycji ciała (% tkanki tłuszczowej i mięśniowej)
odpowiada w 80% dieta, w 20% ćwiczenia. Szczerze mówiąc, nie lubię takich
szacunków, choć czasem o nich mówię. Nasze ciało, zdrowie i sprawność jest
rezultatem interakcji zachodzących w różnych sferach życia. Zarówno odżywianie, jak i trening są równie
ważne i w 100% potrzebne! (więcej o parze idealnej przeczytasz tutaj).
Do zmiany sylwetki czy osiągnięcia swojego sprawnościowego maksimum niezbędne
jest równoprawne uwzględnienie obu czynników. Poza tym, niezależnie od
zaangażowania w trening, sama aktywność nie przyniesie oczekiwanych rezultatów,
szczególnie jeśli chodzi o zmianę kompozycji ciała. (Wyjątkiem są osoby otyłe
lub z nadwagą, które od dłuższego czasu w zasadzie się nie ruszają - dodatkowe
5000 kroków dziennie pomoże im zgubić wagę i poprawić zdrowie.)
PRAWDZIWE REZULTATY NIOSĄ:
ODŻYWIANIE,
TRENING
I ZWIĘKSZENIE OGÓLNEJ AKTYWNOŚCI.
Dla większości osób
najtrudniejsze jest żywienie. U niektórych słaby punkt znajdziemy w aktywności.
Faktem jest również to, że w różnych okresach życia, przywiązujemy mniejszą lub
większą wagę do tych aspektów, skupiając się albo na odżywianiu albo na
treningu.
A jeśli chcemy
poprawić sprawność, wynik sportowy? Tutaj kluczowym elementem będzie optymalizacja treningu. Ale lepsza
sprawność i poprawa kompozycji ciała - to też może iść w parze!
Każdy program powinien zawierać wysokointensywną
aktywność, niezależnie jaką formę ćwiczeń lub
dyscyplinę preferujemy, od ćwiczeń z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała, po użycie
dodatkowego sprzętu czy „smak” czystego żelaza (sztanga, kettlebell). Wysokointensywna
aktywność rekrutuje najwięcej mięśni, wykorzystuje dużą ilość neuronów, co
prowadzi do znacznego stresu komórkowego. Organizm potrzebuje się więc
zaadaptować. Praktyczną konsekwencją jest nie tylko lepsza sprawność. Stres, jakiemu poddane zostały mięśnie i
adaptacja, która zaszła niosą wiele korzyści w postaci zwiększenia białkowej
wymiany (turnover), ochrony i / lub budowy mięśni, wydatku energii,
przyspieszenia metabolizmu, budowania silniejszego aparatu kostnego, a nawet
korzyści kardiologiczne.
Najprostszy możliwy
sposób optymalizacji treningu to skondensowanie
aktywności do systemu treningowego ‘SIR’, czyli siły, intensywności,
regeneracji (relaksu). Bonusem może być drugie ‘S’ (specyfika danej dyscypliny). Czy twierdzę, że jest to jedyny
słuszny program? Oczywiście nie! Byłbym głupcem wygłaszając takie tyrady. Istnieje
wiele dobrych programów opartych na fundamentalnych zasadach. Tylko, żeby w ogóle miały szansę zaistnieć, autorzy wyszczególniają
niektóre wątki czy kilkanaście różnic. Grunt to skierować na siebie uwagę. Tym,
co staram się przekazać w sztuce treningu jest SKUTECZNY MINIMALIZM, który
według wszelkich znaków na ziemi i niebie będzie podstawą fitnessu kolejnej
generacji.
po co
trenujesz?
Standardowo, w tym
właśnie miejscu, opisane zostałyby kryteria dobrego planu treningowego. Ale
złapałem się na tym, że zboczyłbym z głównej drogi minimalizmu na ścieżkę
nadmiaru teoretycznych informacji. Bądźmy szczerzy, czy najnowsze badania albo
akademickie dywagacje sprawiają, że chce nam się w końcu ruszyć cztery litery?
Raczej nie bardzo. Lepiej niż najmądrzejszy teoretyczny wywód motywują filmiki
na YouTube z usportowionym bohaterem w roli głównej. Zatem, w miejsce teorii
będzie pytanie pomocnicze, które ktoś mi niedawno zadał: PO CO W OGÓLE TRENUJESZ, CO CI TO DAJE? Jak jest ze mną?
- Trenuję, bo jestem pewien, że ruch jest esencjonalnym, niezbędnym elementem życia.
- Czym trudniejszy, intensywniejszy, bardziej skomplikowany i różnorodny ruch, tym pełniej mogę wykorzystać dany mi potencjał.
- Trening pozwala wyregulować mój dzień, skumulowane emocje, daje energię i regeneruje.
- Jest to ‘magiczny’, niezależny od okoliczności (pogody, pracy, humoru) czas.
- Trening jest dla mnie lekcją cierpliwości, pokory, szacunku do życia oraz lekcją testowania możliwości własnego ciała.
- Trening pozwala mi uzyskać najlepsze z możliwych: kompozycję ciała, zdrowie i sprawność.
OK., ale zawsze chce
ci się trenować? Wciąż widzisz postępy? Nic cię nie boli? - spytasz. Cóż. Są
okresy, kiedy nie sprawia mi to wielkiej przyjemności, zupełnie nie widzę
postępów lub zdarzy się kontuzja, ale w moim przekonaniu, jest to normalne.
Skoro z tym samym zmagali się najpotężniejsi atleci wiele lat przede mną, czemu
miałoby być inaczej?
Dla tych i wielu
innych powodów ćwiczę regularnie, choćby tylko kilkadziesiąt minut w tygodniu. A
jeśli miałbym odpowiedzieć jednym słowem, dlaczego w ogóle trenuję, byłyby to
EMOCJE - to właśnie one (a nie sucha teoria) są głównym motorem działania,
zmiany i mocy.
Teraz Twoja kolej: DLACZEGO REGULARNIE ĆWICZYSZ?
Dziękuję,
że zajrzałeś na stronę SZTUKI ŻYWIENIA. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w
kontakcie. Jest kilka opcji:
·
Zostaw
proszę komentarz. Dla Ciebie to
moment, a dla mnie istotna wskazówka.
·
Podziel
się tekstem ze znajomym – odpowiednie wtyczki znajdziesz na górze i na dole
wpisu.
Marcin Bończa-Tomaszewski –
założyciel SZTUKI ŻYWIENIA, trener żywienia i sportu.
Jego
specjalność to pomaganie ludziom w pełnym wykorzystaniu potencjału ciała i
umysłu, osiągnięciu sylwetki i sprawności, z których wreszcie są zadowoleni.
Jest trenerem, który dzięki łączeniu wiedzy z różnych dziedzin, pomaga wielu
kobietom, mężczyznom i topowym sportowcom zdobyć to, co wydawało się im
wcześniej niemożliwe. /więcej/
Komentarze
Prześlij komentarz