tekst:
Marcin Bończa-Tomaszewski
zdjęcia:
Michalina Bończa-Tomaszewska
Po ukończeniu szkół,
kursów i odebraniu certyfikatów łatwo popaść w rutynę i ciasne, wygodne ramy.
SZTUKA ŻYWIENIA to ciągła ewaluacja. Jesteśmy otwarci na nieznane nam dotąd metody
i koncepcje, więc prowadzimy własne, prywatne ‘badania’ w poszukiwaniu
najszybszej, najskuteczniejszej i najłatwiejszej drogi do osiągania trwałego
celu.
Codziennie uczę się
czegoś nowego. Czytam, weryfikuję, oceniam. Muszę przyznać, że jestem eksperymentatorem,
również w kwestii diet. Metoda eksperymentu jest tym, co bardzo sobie cenię, a
testowanie jest dla mnie naturalne. Nawet, jeśli istnieje badanie
potwierdzające daną teorię, to jedynym sposobem na dogłębne zrozumienie np.
systemu żywieniowego jest wypróbowanie go na własnej skórze. Zwłaszcza, że
zasięg badań dotyczących zdrowia i aktywności jest dość ograniczony.
Oczywiście, eksperymentów nie polecam wszystkim, zawsze i wszędzie. Ale muszę
przyznać, że taka forma wyjścia poza
sferę komfortu jest dobrą formą nauki, pozwala spojrzeć na problem z nowej
perspektywy. Zwłaszcza dla trenera, który nie musi stać na podium, by innym
pomagać osiągnąć szczyty.
era diet
Nawet mnie nie
ominęła faza liczenia kalorii. Tak zaczynałem własną transformację i
trwało to mniej więcej dwa lata. Matematyką zajmowałem się szczególnie wtedy,
gdy chciałem być ekstremalnie szczupły i mieć 5% tkanki tłuszczowej.
Analizowanie kaloryczności i składu posiłków było moją codziennością i, choć na
tamten moment przynosiło skutki, to przytłaczała ilość zapisanych kartek i
zaangażowanie zasobów poznawczych. Zdałem sobie sprawę, że żadna osoba, której
pomagam nie powinna liczyć kalorii.
Dietetyczny dogmat
ciągłego liczenia kalorii nie tylko okazuje się nieskuteczny, ale z dłuższej
perspektywy niezwykle uciążliwy, nawet dla zawodowych ‘dietowiczów’.
Stwierdziłem, że pora wdrożyć nowe metody. Porzuciłem regularne liczenie
kalorii, a nawet myślenie o nich. Tym sposobem straciłem ostatnie zbędne kg i
osiągnąłem świetną formę.
data:
|
29.04.2012
|
05.09.2012
|
waga:
|
74 kg
|
69.4 kg
|
tkanka tłuszczowa
|
7 % (5.2 kg)
|
5.2%
|
beztłuszczowa m.c.
|
69.1 kg
|
65.7 kg
|
POMIARY
FAŁDOMIERZEM (mm)
|
||
klatka
|
2
|
1.5
|
linia pachowa środkowa
|
3.5
|
3
|
biceps
|
2
|
2
|
triceps
|
4.5
|
3
|
nad grzebieniem biodrowym
|
4
|
3
|
brzuch
|
5
|
3.5
|
udo
|
6.5
|
5
|
łydka
|
4
|
2.5
|
pod łopatką
|
6.5
|
5
|
dół pleców
|
6
|
4
|
tył ud
|
6
|
3
|
POMIARY
TAŚMĄ (cm)
|
||
szyja
|
36
|
35.5
|
ramiona
|
116.5
|
117
|
klatka
|
98
|
95.5
|
talia 1, wcięcie
|
77
|
76
|
talia 2, pępek
|
80
|
78.5
|
biodra
|
91
|
88.5
|
ramię
|
30.5
|
30
|
przedramię
|
29
|
28
|
udo
|
54
|
51
|
łydka
|
40
|
39
|
nowa jakość
Podejmując eksperyment
wiedziałem, że nie będzie łatwo. Miałem wiele pomysłów i postanowień:
przeczytam wszystko na ten temat, poznam badania, zaprojektuję plan idealny. A
potem za jednym zamachem go zrealizuję! Umówmy się, z takim podejściem mało kto
to osiąga wymarzone rezultaty. Marnujemy zbyt wiele czasu na prowadzenie
własnego ‘śledztwa’, czytanie i planowanie. Mijają dni, tygodnie, miesiące. O
ile po drodze się nie poddajemy, to od dnia X zaczynamy go wdrażać. 100%
dyscypliny, jak prawdziwy zawodnik. Czujemy się niezniszczalni niczym Rocky
Balboa, a zapału mamy nie mniej niż Jurek Owsiak w trakcie
finału Wielkiej Orkiestry.
Po paru tygodniach
rośnie presja w domu, pracy, w relacjach z bliskimi i znajomymi. Wszyscy
pytają, kiedy TO się skończy, ile TA DIETA będzie trwała i czy oby po wyprawie
/ prowadzeniu ekstremum wszystko wróci do normy. Zaczynamy panikować lub
rozczulać się nad sobą: Może zawodowi sportowcy tak mogą, ale przecież
nie mają takiego ‘normalnego’ życia. Ja mam pracę, rodzinę, liczne obowiązki.
To jest niemożliwe. Rozmyślamy, w czym problem (może geny?). W końcu
postanawiamy z czegoś zrezygnować. Pada na NASZ CEL – pora o nim zapomnieć. W
skrajnych przypadkach dopada frustracja, załamanie, pogorszenie relacji, czasem
choroba. Wiedziałem, że nie mogę do tego dopuścić.
Bycie szczupłym i sprawnym nie jest dla mnie nowością,
ale na tym poziomie pójście jeszcze dalej zaczyna być trudne. Poza tym
wiedziałem, że zaangażowanie w pracę, codzienne życie i spotkania
(wiosenno-letni okres wesel, urodzin, wyjazdów) koliduje z testowaniem nowego
sposobu żywienia, treningów i innych strategii. Dlatego wybrałem najprostszą i
najskuteczniejszą metodę: JEDNA ZMIANA W CZASIE (więcej tutaj i w I tomie
„100 porad gór”)
BIORĄC MNIEJ NIŻ MYŚLISZ, ŻE JESTEŚ W STANIE ZROBIĆ, OSIĄGASZ TO,
CO WYDAWAŁO SIĘ NIEMOŻLIWE.
Wypróbowałem nowe jak i stare metody treningów,
odżywiania, suplementacji, m.in. kardio, interwały na czczo i po posiłku,
trening 2 razy dziennie, ćwiczenia z własnym ciałem, interwałowe poszczenie
oraz, oczywiście, świadome jedzenie. Wszystkie miały swoje wady i zalety. Ale
jeśli miałbym wybrać jeden, niezależny od ilości składników na
talerzu, ekstremalnie skuteczny nawyk, to byłoby to: ŚWIADOME
JEDZENIE. Jak większość skutecznych metod jest dość trudny, trzeba
cierpliwie do niego powracać, akceptować drobne potknięcia. Więcej na temat
świadomego jedzenia tutaj.
osobiste doświadczenie
Na jedzenie możemy
spojrzeć dwojako. Fizjologicznie: jest paliwem, narzędziem do osiągnięcia celów
sportowych, sylwetkowych, zdrowotnych. Albo w kontekście psychologii i
socjologii, przyglądając się emocjom i zwyczajom. Ja chciałem poszukać złotego
środka. Mając najczęściej podejście „sportowe”, ale również świadomość drugiej
strony medalu, szukałem praktycznej możliwości ich połączenia. Czegoś, co
gwarantowałoby długofalowe rezultaty.
Lekcja nr 1
Temat: Paliwo vs emocje
Jeśli twoim
priorytetem jest niski poziom % tkanki tłuszczowej, przez jakiś czas
potrzebujesz traktować jedzenie jak paliwo. Jeśli zaczynasz od 15% (kobiety
>20%), to na początku utrata tkanki tłuszczowej jest całkiem przyjemna.
Forma rośnie, ubrania lepiej leżą. Kiedy zaczynasz schodzić do 10-12%, zaczyna
być trudniej. Przy ~ 8% wymaga (hmmm jakby to ująć…) precyzji. Przez pewien
czas traktujesz ciało jak maszynę, do której trzeba w odpowiednich momentach
dolewać (właściwego!) paliwa. Aby schudnąć, większość osób musi przebrnąć przez
ten „martwy” okres. Dzięki temu odkrywa fundamentalną rolę pożywienia i
rozpoznaje jej emocjonalny komponent. Zauważa, że najczęściej je bynajmniej
nie z powodów fizjologicznych. Z drugiej strony, trudno całkowicie odseparować
aspekt emocjonalny. Jeśli byłoby to proste, wszyscy zawsze i wszędzie
spożywaliby idealne posiłki.
Lekcja nr 2
Temat: Świadomość
Jeśli starasz się
zoptymalizować zdrowie, sprawność i zmniejszyć % tkanki tłuszczowej,
potrzebujesz zaakceptować fakt, że to emocje są najczęstszą przyczyną
nietrzymania się planu. Jednak szalenie restrykcyjne trzymanie się planu
powoduje narastające napięcie. Łatwo popadamy w skrajne emocje, zaczynamy
obwiniać innych lub, w skrajnych przypadkach, izolujemy się od otoczenia.
Świadome jedzenie uczy rozpoznawać, akceptować i kontrolować swoje emocje, co umożliwia dokonywanie świadomych wyborów. Nawet jeśli sprawy wymykają
się spod kontroli (co na pewno zdarzy się niejeden raz), rozpoznajesz
przyczynę. Wiesz, co robić i jak wrócić do skutecznych zachowań, a okres
frustracji trwa bardzo krótko. Doświadczenie świadomego jedzenia przypomniało
mi o tym, że w świecie żywienia, sportu, nauki i medycyny niewiele mówi się o
emocjach. Poza tym, kto by się zainteresował planem na ‘super szczupłą sylwetkę’,
w którym pierwszym zadaniem byłoby wolne, świadome zjedzenie 10 kawałków
jabłka…? Nie ukrywam, świadome jedzenie było trudnym doświadczeniem. Jak można
marnować cenne minuty na wolne jedzenie? Po co zastanawiać się nad smakiem i
zapachem? Czemu odkładać widelec, skoro jestem głodny jak wilk. Łatwo nie było,
ale najtrudniejsze jest najskuteczniejsze.
Lekcja nr 3
Temat: Wyczulone radary
Dość szybko można
poczuć na własnej skórze to, o czym pisał David Kessler w swojej książce „The
end of overeating”. Żywność, głównie przetworzone cukry i węglowodany, czasem w
połączeniu z tłuszczem i solą, są uzależniające. Pożądanie takich połączeń
smakowych bardzo podsycane jest przez emocje. Przyzwyczailiśmy się, że głód
należy bezzwłocznie zaspokoić. Jakkolwiek, czymkolwiek. Świadome jedzenie
pozwala odkryć ten fakt, jeść to, co naprawdę smakuje i służy naszym celom.
Lekcja nr 4
Temat: Ostatnia nauka
Pod względem
fizjologicznym osiąganie celów, odchudzanie są proste. Ogranicza nas umysł.
Fizjologia to tylko pierwsza połowa wody wypełniającej szklankę pt. „Zdrowie,
ciało, sprawność, osiąganie celów, odchudzanie”. Druga połowa to praktyka,
codzienne zachowania, które uzależnione są od stanu mentalnego. Świadome
jedzenie (i działanie) pozwala zrozumieć, że główną przyczyną niepowodzeń nie
jest brak wiedzy, dostępu do odpowiednich pokarmów, sprzętu albo geny.
Powodem licznych upadków jest ignorowanie aspektu psychologicznego.
Elementów układanki
jest wiele, ale wyjątkowo ważna była dla mnie nauka przeżywania własnych doświadczeń.
Praca to jedno. Prywatnie tak jak większość ludzi zdarza mi się podchodzić do
wielu spraw (także do jedzenia) na emocjach. Jedno jest pewne. Dbając o mentalny
aspekt życia, uczysz się kontrolować psychologiczny aspekt jedzenia. Wtedy
jesteś w stanie przez pewien czas traktować jedzenie jako paliwo i wiesz, kiedy
możesz poddać się chwili.
na własnej skórze
Eksperyment otwiera
człowieka na nowe wyzwania, uczy wychodzić poza sferę komfortu. Tak było
i tym razem. Zaintrygowany zawodami, które stały się celem moich sportowo
nastawionych klientów, postanowiłem poczuć to na własnej skórze.
Zawody nigdy nie były moim celem, nie trenowałem z myślą o takim wydarzeniu.
Okazało się, że dzięki organizatorom (szacunek!) i wsparciu znajomych (dzięki!!!)
świetnie się bawiłem.
Pamiętaj, zmiana ciała
i sprawności to czasem coś więcej niż dieta i trening. Doświadczanie
tego, co nam na początku wydaje się dziwne, nieskuteczne lub bezsensowne
najczęściej przynosi najlepsze rezultaty. Pora byś i Ty spróbował!
„ZACZNIJ ROBIĆ TO, CO KONIECZNE; POTEM RÓB TO, CO MOŻLIWE, A NAGLE OKAZUJE
SIĘ,