żywieniowy upgrade. od Kowalskiego do sportowca

fot. Michalina Bończa-Tomaszewska

„Kocham się wspinać jak pada, wieje, jest zimno i mokro...” – zadeklarował jeden z kumpli Dave’a Grahama w filmie Dosage 2. Można to nazwać szaleństwem albo pasją, motywacją i determinacją… Dlaczego jedni zdobywają szczyt, a innym do niego wciąż daleko? Odpowiedzi może być wiele, ale tym, co szczególnie wyróżnia ‘zdobywców’ jest przygotowanie do zwycięstwa. I nie chodzi o gotowość pod względem fizycznym. Mam na myśli stan umysłu, który sprawia, że żadne przeciwności nie są w stanie stanąć takim osobom na drodze.



Od ponad dwóch lat na łamach „GÓR” dzielę się wiedzą. Ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma tyle motywacji i determinacji, by tę wiedzę samodzielnie i skutecznie zastosować w praktyce. Być może nadal szukasz sposobu, by podnieść swoją sprawność sportową? Ciężko trenujesz, przygotowujesz się do zawodów albo swojej życiówki? Zastanów się, czy ‘brakującym ogniwem’ w drodze do wymarzonego celu nie jest przypadkiem sposób odżywiania. Jeśli tak, niech strategie przedstawione w tym oraz kolejnym artykule inspirują, motywują i pomogą zmienić twój jadłospis na prawdziwie sportowy.

zawodowiec, amator czy Kowalski?
Odnoszę wrażenie, że w naszym środowisku nadal pokutuje przeświadczenie: „wspinacz z nastawieniem sportowym to już nie wspinacz” ;) Ale faktycznie, połączenie wyjątkowości wspinaczkowej czy górskiej przygody ze skutecznym sportowym stylem życia coraz rzadziej uznawane jest za totalny obciach. W związku z tym na potrzeby artykułu nie zawaham się użyć słowa ‘sportowiec’ - lepiej obrazuje multidyscyplinarność GÓRskich czytelników.

W powszechnym przekonaniu to zawodowi sportowcy trenują najciężej. Okazuje się, że na podobne problemy napotykają amatorzy trenujący często z podobną intensywnością. Wiele osób na poziomie średnio zaawansowanym daje z siebie więcej niż ich utalentowani i utytułowani koledzy (i niech nie będzie to powód do frustracji, ale motywacja). Obserwacje potwierdzają inni trenerzy i naukowcy, wśród nich Richard B. Kreider, uznany autorytet w dziedzinie fizjologii wysiłku i przetrenowania: „przetrenowanie występuje u olbrzymich rzesz amatorów uprawiania sportu dla przyjemności i zdrowia”. Dla zawodowca sport to praca, dla amatora dodatkowa aktywność. Kowalski kocha sport… przede wszystkim na ekranie telewizora. Ponadto może ich różnić wiek, infrastruktura, w pewnym stopniu geny. Żywienie – pod tym względem cała trójka prawie niczym się nie różni. Dasz wiarę?!

Kiedy po raz pierwszy podjąłem współpracę ze sportowcem, byłem podekscytowany na samą myśl o jego silnej motywacji, ciężkim treningu, odpowiednim odżywianiu. „W końcu mogę działać. Wreszcie mam możliwość zastosowania zaawansowanych metod. Pora na najlepsze strategie żywieniowe i suplementacyjne!” – cieszyłem się. Analiza sytuacji otrzeźwiła mnie niczym kubeł zimnej wody.

cykliczność
Większość sportowców przez 3-4 miesiące w roku przygotowuje się do sezonu, zawodów albo wyprawy. Na treningu spędzają kilka godzin dziennie, czasem w 2-3 sesjach. Następnie rozpoczynają sezon, czyli liczne podróże, noclegi w hotelach, schroniskach, namiotach lub tzw. ‘krzonie’. Osoba ćwicząca rekreacyjnie prowadzi równie dynamiczny tryb: trenuje, intensywnie pracuje, podróżuje. W obu przypadkach koniec sezonu oznacza powrót i okres roztrenowania. A co u Kowalskiego? Po ciężkich miesiącach pracy zawodowej wyrusza na wymarzony urlop. Tam czekają go imprezy i żywieniowa rozpusta spod znaku ‘all inclusive’, które chętnie kontynuuje po powrocie, w oparach grilla.

Każda z tych 3 faz roku (przygotowawcza, startowa/wyjazdowa i posezonowa) wyznacza innego rodzaju wyzwania, co w praktyce oznacza periodyzację żywienia


Cały artykuł autorstwa Marcina Bończa-Tomaszewskiego w kwietniowym numerze magazynu GÓRY – dostępny w salonach prasowych,  kioskach oraz sklepie internetowym GÓR.

Komentarze